Dimonta Dantcho – styczeń 2008
Już od ponad dwóch tysięcy lat ludzie cieszą się z przyjścia Chrystusa na ziemię. Co roku Boże Narodzenie. Nowa wspólnota w Dimonta Dantcho po raz pierwszy świętowała narodziny Boga w ich nowo przemienionej społeczności. Ich Pasterką było swoiste czuwanie przy ognisku. Nie wiedzieli dużo ale wiedzieli, że noc ta jest przedziwna, tak jak dla pasterzy w Betlejem. Oczy im się otwarły, kiedy mlodzież z parafii odegrała jasełka, przedstawiające narodziny Pana Jezusa. Po raz pierwszy mogli sobie wyobrazić jak Bóg mieszkający daleko w górze stał się tak bliski czlowiekowi. Dla wielu otwarła się droga prowadząca do wiary, do modlitwy i do życia wspólnotowego. Aż trudno uwierzyć, że nie wszyscy jeszcze znają opowieści o żlóbku, o Pannie Maryi i Dzieciątku Jezus, o świętym Jozefie i pastuszkach, o przewrotnym Herodzie i gwieździe betlejemskiej. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze dzisiaj są miejsca na świecie gdzie ludzie nie spiewają kolęd.
Omoidjawa – luty 2008
Omoidjawa, tak jak inne wioski w rejonie Tchamby są zamieszkałe przez ludność napływową. Ludzie w większości osiedlili się tam w poszukiwaniu ziemi. Wiele ludzi już wcześniej spotkało chrześcijanstwo, niektórzy są już nawet ochrzczeni. Niektórzy żyjąc w konkubinacie albo w wielożeństwie zaprzestali praktyk religijnych, tak jak było to dla nich korzystne. Część mieszkanców zbudowała jednak szałas - kaplicę i regularnie gromadzili się na wspólnej modlitwie. Ta mala grupa dała początek wspólnocie chrześcijańskiej. Obecnie zamiast szałasu krytego slomą jest już kaplica, wprawdzie zbudowana z ziemi, ale kryta już blachą. Postarano się także o teren pod przyszłą rozbudowę młodej stacji misyjnej. W piękny lutowy dzień w obecności wiernych z pobliskich wiosek dokonano poświęcenia nowej kaplicy, która już w niedalekiej przyszłości może się rozwinąć. Nowy Dom Boży jest świadectwem wzrostu wiary tych ludzi i ich zaangażowania w życie Kościoła. Może też być wezwaniam dla ludzi z okolicznych wiosek, którzy jeszcze czczą swoje bóstwa.
Tchamba – marzec 2008
Jak co roku w Wielki Piątek ludzie zgromadzili się licznie by razem przeżyć to co wydarzyło się kiedyś w Jerozolimie. Młodzież odtworzyła niemalże w detalach sceny z ostatniej drogi Chrystusa na ziemi. Było to wielkie wydarzenie w całej okolicy. Wszyscy przebywający w mieście i okazyjni przechodnie zatrzymywali się i z podziwem patrzyli na Chrystusa dźwigającego krzyż i na Jego oprawców. Była to niesamowita, żywa katecheza w środowisku muzułmańskim, w którym chrześcijan uważa się za niewierzących. Na zakończenie całej ceremonii krzyż stanął na skale obok kościoła, tak jak za czasów Chrystusa.
W przeszłości skała była wpływowym fetyszem w całej okolicy. Kiedy ludzie z Tchamby w latach czterdziestych dwudziestego wieku przyjęli Islam, fetysz został opuszczony. Szef by rozwiązać problem wierzeń pogańskich pośród młodych muzułmanów oddał go Kościołowi. Jest to skała, na której miano zbudować kościół. Oby dzisiaj krzyż, który stanął na skale był narzędziem miłości i pokoju dla wszystkich mieszkanców Tchamby.
Koutchoni I – kwiecień 2008
XXI wiek, a ludzie ciągle nie mają pod dostatkiem zwykłej czystej wody pitnej. W miesiącach suszy, szczególnie od lutego do kwietnia szukają jej wszędzie, czasami bardzo daleko. Często nie jest to woda ze studni albo nawet z rzeki, ale ze zwykłej wcześniej wykopanej dziury, w której powoli godzinami gromadzi się woda. Nie wygląda zbyt zachęcająco, przypomina raczej jakiś płyn, w którym normalnie człowiek nawet by się nie wykąpał a co dopiero wypił, bo ma pragnienie.
Dzisiaj już są dwie glebokie studnie, 20 metrow każda, z których ludzie mogą do woli czerpać czystą zdrową wodę. Często radość tych ludzi jest głęboko gdzieś zakopana.
Tchamba – kwiecień 2008
Niespodziewana choroba najpierw żony, później wypadek na drodze, na szczęście poza małymi obrażeniami nic groźnego się nie stało. Nastepnie pieniądze bez wydawania znikały. Nie było wiadomo co się dzieje z rodzinnym majątkiem, a nie była to sprawka złodzieja. Na dodatek ciagłe odgłosy dziwnego ptactwa, tak jak w telewizyjnym hororze. Meżczyzna był juz zmęczony i zniechęcony calą sprawą nieszcześć, ale się nie poddawał i ciągle szukał pomocy.
Trzeba było przerwać ten koszmar ludzkich nieszczęść i odnależć Boga w tym wszystkim. Potrzeba bylo wewnętrznego nawrócenia, zerwania ze złem i otwarcia się na dobro. Ktoś z rodziny mu zazdrościł i szukał jego nieszczęścia u czarownika a i on sam nie potrafił przebaczyć i łańcuch nieszczęść się posypał. Szatan tylko czeka na nasze zaślepienie duchowe.
Tchamba – maj 2008
W święto Matki Bożej Kościoła, po raz pierwszy, katechiści z całej diecezji zebrali się w Tchambie by obchodzić swoje święto. Księży ciągle brakuje, zatem główna misja głoszenia słowa Bożego na wioskach spoczywa właściwie na katechistach, którzy często nie są do tego przygotowani. Poważnym problemem, który blokuje rozwój ewangelizacji jest brak katechistów po dobrej formacji. Dzięki ofiarności diecezjan z Gliwic, możemy organizować sesje naukowe i spotkania formacyjne dla naszych katechistów.
Dzisiejsza formacja katechistów i ich uformowane życie wewnętrzne zapowiadają wzrost wspólnoty chrześcijańskiej już w niedalekiej przyszłości.
Affem Kabyé – maj 2008
Wspólnota w Affem Kabyé, wiosce graniczącej z Beninem, jest najbardziej prężną wspólnotą, gdyż chrzescijaństwo dotarło tam już ponad 30 lat temu. W niedzielę na Mszę świętą przychodzi prawie ponad 200 osób dorosłych. Obecna kaplica jest już za mała, dlatego trzeba już teraz mysleć o budowie nowego kościoła. W sąsiedztwie jest wiele przysiółków, w których teraz dopiero ludzie zaczynają interesować się chrześcijaństwem. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w tym roku obchodzona była jak nigdy. Wierni przygotowywali się do tego święta już od dłuższego czasu, a szczególnie poprzez ostatnie 3 dni, odprawiając uroczyste triduum. W niedzielę po raz pierwszy Najświętszy Sakrament spoczął w kaplicy w tabernakulum, najpierw jednak ludzie nieśli Go w uroczystej procesji przez całą wioskę, pokazując wszystkim Tego, którego chcą adorować w swojej kaplicy.
Dagma – czerwiec 2008
Młoda kobieta, zmarła pozostawiając męża i osierociła kilka dzieci. Nie znalazła na czas odpowiedniej pomocy. Rodziła w przychodni na wiosce, nie było lekarza tylko pielegniarz, w momencie pojawienia się komplikacji, nie było samochodu by transportować ją do szpitala w Tchambie. Niestety kiedy się już pojawiła, nie potrafili zrobić wiele. Brak fachowej obsługi lekarskiej był przyczyną zgonu młodej matki, ktora normalnie mogła żyć.
Takich i podobnych przypadków jest wiele i często w czasie porodu ofiarą padają nie tylko matki ale bardzo często i niemowlęta. Problem istnieje, a wszyscy poza współlczuciem nie robią za wiele by zmienić ten stan rzeczy.
Tchamba – lipiec 2008
W niedzielne popołudnie odpoczywając w cieniu palm po całodziennym pobycie w buszu slyszę płacz dzewczyny, dziecko jej już nawet nie umiało płakać, było za słabe. Przyszła, gdyz nie wiedziała gdzie pójść, prosiła o pomoc dla swojego dziecka. Swojej rodziny nie miała, a ojciec dziecka nie był w stanie jej pomóc. Nie miała nic, a dziecko trzeba było natychmiast zawieźć do lekarza. Tutaj, najpierw samemu trzeba kupić lekarstwa, a później jest się leczonym.
Po dwóch tygodniach przyszła już nie zapłakana, ale spokojnie radosna podziękować. Czasami tylko 25 euro może ocalić życie dziecka i przywrócić uśmiech na twarzy matki.
Tam Tam – sierpień 2008
Ludzie przyjęli chrzescijaństwo, ale korzeniami jeszcze tkwią w wierzeniach swych przodków. Młoda kobieta, krawcowa, szukała szczęścia i bogactwa, nie znajdowała uczennic do zawodu, czuła się niedowartościowana. Za poradą jakiegoś miejscowego czarownika przez kilka dni wychodziła z domu w nocy by złożyć jajko, jakieś perfumy, proszki i inne rzeczy jako ofiarę, by otrzymać pomoc od swoich przodków. Przez to nocne wychodzenie naraziła się nawet swojemu mężowi, który podejrzewał ją o zdradę. Rónocześnie prosiła także o pomoc i świętego Antoniego. Wiara tych ludzi jest jeszcze słaba i narażona na wiele przeciwności i pokus.
Dimonta Dantcho – wrzesień 2008
Ludzie od ponad roku regularnie gromadzą się co niedzielę w swojej kaplicy. Może jeszcze nie znają dużo modlitw, ale chcą poznać Chrystusa, zmienić swe życie. Zaczęli uwalniać swe domy z fetyszy i różnych osobistych idoli pogańskich. Poprzynosili wszystko co ich chroniło w dawnym ich życiu. Teraz chcą całkowicie otworzyć się na Chrystusa i zyskać prawdziwą wolność.
Przynieśli sporo, nie wiem jednak czy wszystko. Najważniejsze, że zrobili już pierwszy krok, a reszta z Bożą pomocą na pewno nadejdzie nieoczekiwanie.
Kaningada – październik 2008
Od poczatku nowego roku szkolnego 2008/2009 wszystkie publiczne szkoły podstawowe w Togo stały się bezpłatne. Do tej pory, rodzice sami byli zobowiązani płacić za szkołę swoich dzieci. Nie ma obowiązku posyłania dzieci do szkoły, a że wiele rodzin jest zbyt biednych, zwłaszcza na wioskach, sporo dzieci wciąż nie uczęszcza na lekcje. Decyzja rządu przyniosła wielką radość i nadzieję, że wszystkie dzieci nawet te najbiedniejsze będą mogły się uczyć.
Wciąż jeszcze istnieje wiele wiosek, gdzie rodzice dopiero zaczynają organizować nauczanie, zwłaszcza początkowe, dla swoich dzieci. Istnieją jeszcze miejsca gdzie szkoły nawet nie ma. Niestety trzeba ciągle zdobywać środki, by dzieci nawet te na niewielkiej wiosce mogły mieć prawdziwą szkołę.
Tchamba - listopad 2008
Po uroczystościach Wielkiego Piątku pozostawiliśmy krzyż na skale, która znajduje się przed kościołem, teren prawnie od początku należący do Misji. Niestety w niedziele 6 listopada, po 8 miesiącach, szef wraz ze swoją radą grożąc nam, zażądał usunięcia krzyża, tłumacząc, że to stary fetysz. Kiedy ludzie z Tchamby przyjęli islam w latach czterdziestych dwudziestego wieku, opuścili swoje dawne miejsce kultu pogańskiego. Najwyraźniej krzyż im przeszkadzał, wręcz unicestwiał ich ofiary. By zachować pokój w środowisku zdominowanym totalnie przez muzułmanów, przenieliśmy krzyż do kościoła. Dla nas chrześcijan krzyż jest zawsze znakiem miłości i pokoju, a nie nienawiści i wojny.
W momencie zagrożenia człowiek zawsze wyraźniej widzi w krzyżu narzędzie miłości, która łączy ziemię z niebem i ludzi między sobą. W przyszłym roku z okazji jubileuszu w naszej parafii krzyż stanie przy wjeździe na teren misyjny. My chrześcijanie nie możemy uciekać od Chrystusowego krzyża.
Tchamba - grudzień 2008
Parafia w Tchambie została utworzona 35 lat temu, ale pierwszy kontakt z chrzaścijaństwem nastąpił już o wiele wcześniej. Już pierwsi misjonarze wizytując poraz pierwszy północ kraju dotarli aż do Tchamby i 3 grudnia 1898 roku odprawili pierwszą Mszę świętą na północy kraju. Z powodu braku księży nie można było od razu stworzyć regularnej placówki w Tchambie. Poprzez nastepne lata tworzono misje na północy kraju a Tchamba pozostawała ciagle małą wioską. W latach czterdziestych dwudziestego wieku z powodu braku opieki duszpasterskiej, ludzie przyjęli islam. Do dziś nie ma ludzi urodzonych w Tchambie, którzy by się nawrócili na chrześcijaństwo. Trwają twardo, czasami może i trochę fanatycznie przy swojej wierze. Jedynie ludzie, którzy przybyli z innych zakątków Togo i osiedlili się na terenie parafii stworzyli wspolnotę chrześcijańską.
W tym roku, 3 grudnia przypada 110 rocznica pierwszego kontaktu z chrześcijaństwem, ile jeszcze potrzeba czasu i kontaktów by Kosciół naprawdę zakorzenił się w Tchambie.
Życie ciągle nas zaskakuje, nowe wydarzenia, nowe problemy, a i nowe wezwania. Ludzie czekają na naszą pomoc i to nie tylko na pomoc materialną. Serdeczne podziękowania wszystkim dobrej woli za pomoc i wyrozumiałość a szczególnie za otwarte serce. Co miesiąc odprawiamy Mszę świętą w intencji wszystkich przyjaciół i dobroczyńców misji.
Z pamięcią w modlitwie – ks Robert Dura FD
Tchamba/TOGO