Licznik odwiedzin:




Kara – styczeń 2004
Młoda dziewczyna pragnęła wyjść za mąż, założyć rodzinę i żyć szczęśliwie. Byli razem prawie dwa lata, rozmawiali już nawet o ślubie i niespodziewanie pojawiło się dziecko. Trudno zdać im ten niezwykły egzamin z odpowiedzialności, mężczyzna (wojskowy) namawia ukochaną do aborcji.
Dziewczyna zapłakana dzwoni, nie wie co robić, chce zachować dziecko, ale.... kto będzie je utrzymywał? Na dodatek pojawily sie problemy z ciążą itp. Mała Marie Claire urodziła się 11 sierpnia i ma już kilka miesięcy. A zawsze coś się znajdzie, by dziecko było ładnie ubrane, nakarmione i uśmiechnięte - a śmieje się bardzo często i pięknie.

Aledjo – marzec 2004
W Wielkim Poście jak co roku mamy diecezjalną pielgrzymkę dla dorosłych i dla młodzieży. Ludzie szczególnie sobie cenią pielgrzymkę dorosłych. Można na nich doświadczyć niemal ewangelicznych cudów, Przygotowano trzy etapy: najpierw manna na pustyni i rzeczywiście manna się posypała. Następnie rozmnożenie chleba, i także po pobłogosławieniu 5 chlebów rozdano prawie dwa tysiące malutkich chlebków i jeszcze pozostało. Na zakończenie odprawiono uroczystą Eucharystię, która była ukoronowaniem całej pielgrzymki.
Wierni zabierali chleby do domu by podzielić się z tymi, którzy nie mogli uczestniczyć w pielgrzymce. Na drugi dzień ludzie szukali jeszcze chleba by zanieść go do chorych i osób starszych.

Sokodé – marzec 2004
Piękny poranek, słońce piecze niemiłosiernie, odpoczywam trochę pod apatamem kiedy przychodzi młoda kobieta z dzieckiem na plecach. Jej mąż zmarł w zeszłym roku. Zapłakana nie wie co robić, nie ma już pieniędzy, nawet na mydło dla dzieci. Nie przyszła po pieniądze, chciała się tylko pożalić, szukała wsparcia.
Odeszła uśmiechnięta, a po południu przyszła jeszcze raz - podziękować i opowiedzieć co zrobiła z otrzymanymi rano pieniędzmi.Sokodé – kwiecień 2004W połowie stycznia biskup utworzył nową parafię - Lama-Tessi, w większości z wiosek do których dojeżdżaliśmy razem z ks Janem Piontkiem. Proboszczem został ks. Janusz Górski, który w zeszłym roku na nowo powrócił do Togo.
Teraz, zwłaszcza w niedziele, więcej czasu można poświęcić ruchom i grupom religijnym w diecezji. Miałem więc możliwość odwiedzenia prawie wszystkich parafii, a jest ich aż 12). Jest też i czas na większy kontakt i spotkania się z ludźmi zaangażowanymi w akcji katolickiej. Pomimo tych zadań ciągle jeszcze starcza czasu by w niedziele pojechać na mszę do wioski w buszu.

Kotoumboua – maj 2004
Po mszy przychodzi młodzieniec, nie wiedział jak zacząć rozmowę, chciał porozmawiac... wyczuwałem już co chciał mi zakomunikować. Cztery lata temu, wracając z rekolekcji dla ministrantów, w samochodzie zamieniliśmy kilka słów i już wtedy na pytanie o powołaniu nie był spokojny i nie odpowiedział „nie”. Obecnie kończy klasę maturalną i rzeczywiście poważnie myśli o wstąpieniu do seminarium. Rodzina i cała wioska na razie nic się jeszcze nie domyślają. Radość a zarazem strach towarzyszą chłopakowi, gdyż nie zna jaka bedzie reakcja najbliższego otoczenia.

Sokodé – lipiec 2004
Wczoraj rozpoczęliśmy sesję dla dzieciaków, potrwa to prawie cały tydzień. Wszystkie dwanaście parafii sa reprezentowane – ok. dziewięćdziesięcioro uczestników. Pierwszego dnia mieliśmy problem z nakarmieniem wszystkich do syta, ciągle czegoś brakowało. Później sprawy się ułożyły i w niedzielę nawet znalazło się mięso i cukierki – prawdziwe święto, oczywiście dzięki ludziom dobrego serca.

Sada Est – sierpień 2004
Niedziela. Całą noc obficie padał deszcz. Rano trochę przestało. Do do wioski, gdzie zaplanowaliśmy mszę, droga po burzy była praktycznie nieprzejezdna. Miejscami nawet motor terenowy miał problemy. Po przybyciu do wioski ludzie nie wiedzieli czy się śmiać czy mi współczuć, jedynie dzieciaki wyraziły spontaniczny śmiech i prawdziwą radość widząc mnie całego obłoconego. Po krótkim spłukaniu się czystą wodą rozpoczęliśmy oczekiwaną Eucharystię. Motor jednak ciągle pozostawał w polu zainteresowania, gdyż trudno było dostrzec jego bialy kolor. Po mszy wszyskie dzieci zabrały się za jego czyszczenie. Po południu droga była już o wiele suchsza i przejezdna.

Sokodé – sierpień 2004
Pora deszczowa w pełni, choć w ciągu ostatnich dni pada coraz rzadziej. Pomimo tego wilgotność jest bardzo duża i wszystko rośnie jak „na drożdżach”. Trzeba było trochę poobcinać gałęzie palm, gdyż za mocno się porozrastały.
Banany zaczęły wiązać już pierwsze owoce, nie ma ich za dużo ale zawsze to coś swojego. Orzeszki ziemne pięknie się rozkrzewiły, mniej więcej za miesiąc albo i wcześniej nawet można będzie je już wykopywać. Koniec lipca i cały sierpień to czas najbardziej deszczowy, burze pojawiają się prawie codziennie. Na szczęście ostatnio nie są  aż  tak groźne.

Dogno – wrzesień 2004
Po mszy pytam młodzieńca, jak tam w szkole, o to czy kupił już wszystkie zeszyty, ile musi płacić za szkołe, itp. Chłopiec pochyla głowę i cicho wyznaje, że już nie chodzi do szkoły, gdyż ani jego, ani ojca nie stać na jej opłacenie. Zmuszony był porzucić naukę, by zająć się pracą w polu.
A trzeba było niewiele, by kupić kilka zeszytów, trochę przyborów szkolnych - tych najpotrzebniejszych, opłacić szkołę aby znów powrócił uśmiech szkolnych dni i zadowolenie. Wystarczyło 50 euro, a  ile dzieci czy młodzieży, nie ma takiej szansy by uczęszczać do szkoly... ?

Sokodé – pazdziernik 2004
Młoda kobieta. Obok niej kilkuletnie dziecko. Porzucona przez męża, który wziął sobie drugą żonę. Nie ma żadnych środków do życia. Zwraca się o pomoc do teściów by im dali coś do jedzenia, coś na życie - przetrwanie, gdyż ona sama nie ma już siły ciągnąć dalej. Kompletnie zrozpaczona, zrezygnowana. Okazalo się, że jest chora na AIDS, jej mąż również. Na razie nie wiadomo czy dziecko także - może jest zdrowe? Nie ma nic, sąsiedzi litościwie dają jej coś do zjedzenia - jeśli tylko zostanie. Może zje raz na dzień i to wszystko. Teraz jeszcze trzeba kupić lekarstwa, znaleźć środki na leczenie..., U swojej rodziny nie może się już pokazywać... - i co tu robic...? - życie jest wielkie a człowiek malutki.

Kotoumboua – listopad 2004
Późnym wieczorem wróciłem z wioski - robiliśmy syrop z pomarańczy. W przedsięwzięciu brała udział cała wioska. Pomarańcze czekały już przygotowane, więc od razu zabraliśmy się do obierania, później do wyciskania soku. Dorzucilismy cukru i gotowalismy w dużym kotle położonym na trzech kamieniach. Zajęło nam to dużo czasu, wokół zrobiło się ciemno, ale syrop udał się niesamowicie. Każda rodzina otrzymała butelkę napełnioną pysznym, słodkim syropem z pomarańczy i wszyscy pospacerowali do swoich domów. Trochę to dziwne, że tutejsi mieszkańcy mimo ogromnej ilości owoców nie nie umieją je przetwarzać.
Ludzie nie pili nigdy wody ze sokiem ze swoich owoców. Wydarzenie to napełniło wszystkich wielką radością. Obecnie pomarańczy jest pod dostatkiem a po sezonie będą bardzo oczekiwane, zwłaszcza w nieprzyjemnym czasie harrmatanu, gdzie często jest się przeziębionym. Czasami człowiek oczekuje wielkich spraw a potrzeba tak niewiele.Koboyoh – grudzień 2004Czas adwentu – przypominają się lata dziecięce: roraty, lampiony, śnieg, Mikołaj, wieniec adwentowy… a tu zupełnie inna rzeczywistość, ciągle lato, słońce, upał, żadnych rorat, lampionów… ale oczekiwanie to samo. W każdą sobotę adwentu rano robiliśmy “nasze roraty”. O szóstej rano, gdy słońce wschodziło, dzieciaki czekały ze swymi papierkowymi serduszkami by procesyjnie rozpocząć Mszę świętą – na razie oczywiście jeszcze bez lampionów. Na pytanie co napisali na swoich serduszkach odpowiedż padła by „pokazać Jezusowi nasze codzienne uczynki”. Serca te stanowiły ogromną pościel na której w żłóbku położyliśmy małego Jezusa.

A życie płynie dalej…………


Całe to nasze staranie nie byłoby możliwe bez pomocy i wsparcia finansowego ludzi dobrej woli, którzy mają wrażliwe i otwarte serce na drugiego człowieka. I tym właśnie ludziom należą się chyba największe podziękowania, a ich postawa jest godna naśladowania.
Jeszcze raz serdecznie Wam dziękuję i razem modlimy się też za Was. Każdego miesiąca jest odprawiana msza w intencji wszystkich dobroczynców misji.
Z pamięcią w modlitwie – ks Robert Dura FD
Sokodé/TOGO

   
Aktualizacja 2013-12-05, 11:52

© Wszystkie Prawa Zastrzeżone © Administrator Sebastian Riedel
Użytkowanie strony oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies.