Sokodé – maj 2002
Malaria zrobiła swoje. Niestety musiałem powrócić do Europy i pozostać tam dobrych kilka miesięcy, z dala od tropiku. Dzięki leczeniu w instytucie medycyny morskiej i tropikalnej w Gdyni mogłem powrócić do Togo. Czas ten pozwolił mi jednak inaczej spojrzeć na Afrykę i Afrykanczyka i lepiej zrozumieć ich oczekiwania i potrzeby. Doświadczyłem wiele życzliwości i zrozumienia i nade wszystko pomocy i to nie tylko dla mnie samego. Zrozumiałem także czego mi brakowało z życia tych prostych i biednych ludzi.
W Europie jeszcze bardziej zatęskniłem za powrotem na misje. Bedąc w domu u rodziców, mogłem przygotować wiele pomocy do pracy z katechistami, które bedą zapewne bardzo przydatne już w niedalekiej przyszłości. Poraz kolejny doświadczyłem, że nie jestem sam i jeszcze raz na nowo zaufałem i odczytałem, że w Afryce jest moje miejsce.
Solaou – maj 2002
Rozpoczęła się pora mokra - czas deszczów i pracy w polu. Okres wegetacyjny w pełni. Ludzie zajęci są uprawą roli i zasiewami, a wszystko tutaj robi się ręcznie tak jakby na działce. Dwa tygodnie temu w niedzielę, sprawowałem celebracje Słowa Bożego na nowej naszej stacji misyjnej, gdzie ludzie dopiero przygotowują się do chrztu. Po celebracji ładnie mnie powitali, pytali o wieści z kraju i natychmiast się porozchodzili, by się przygotować do pracy w polu, gdyż w nocy spadl deszcz. Dla tych ludzi niedziela nie jest jeszcze Dniem Pańskim, w którym należy odpocząć. To, co się liczy to na razie by mieć coś do jedzenia dla calej rodziny i to na cały rok.
Logorou – maj 2002
Jestem w dalszym ciagu razem z ks. Janem Piontkiem, który podczas mojej nieobecności musiał zajmować się sam wszystkimi sprawami. Dwa miesiące temu rozpoczął budowę szkoły na jednej z wiosek w buszu, 40 km oddalonej od Sokodé. Zaraz w poniedziałek po poim przyjeździe odwiedziłem tę wioskę i zastałem tam niesamowite zaangażowanie ludzi przy budowie. Mimo rozpoczynającej się pory deszczowej i czasu pracy na roli, ludzie są codziennie. Żwir i piasek, który wyciągają z rzeki przynoszą w miskach na głowach. Nawet dzieci wraz ze swoim nauczycielem idąc gęsiego jak w prawdziwym konwoju, przyczyniają się by piasku wystarczało. Tak samo i z wodą, każdy litr musi być przyniesiony na głowie i to przeważnie przez kobiety.Abidjadé – czerwiec 2002Trochę czasu zajmuje nam teraz wykończenie kaplicy w Abidjadé. Już w zeszłym roku ks. Piontek rozpoczął prace. Ludzie sami na głowach transportowali żwir i piasek, który wydobywali z rzeki oddalonej o 3 km. Rada parafialna zajęła się sprawami organizacyjnymi, między innymi wyżywieniem robotników. Obecnie zajmujemy się konstrukcją dachu. Przęsła metalowe są spawane na miejscu, a że nie ma tam prądu, musieliśmy wypożyczyć agregat prądotwórczy. Trzeba jeszcze położyć belki drewniane i wszystko pokryć blachą. No i oczywiście sprawy wykończeniowe. Ostatnie dni prawie całe spędzamy na budowie. Zbliża się pora ulewnych deszczy, a zatem musimy jak najszybciej zakończyć budowę.
Sokodé – czerwiec 2002
W zeszłą niedzielę, w niedzielę Trójcy Świętej zakończyliśmy udzielanie chrztu naszym katechumenom. Później nowoochrzczeni przystąpili do Pierwszej Komunii. Ludzie odświętnie ubrani, kaplice przyozdobione. W czasie liturgii spiewy chorow i tance. Dary do ołtarza przynosili tańczac w strojach tradycyjnych. A później wspólny poczęstunek i rozmowy, gdyż wiele było do gadania.
Ludzie na wioskach myśleli, że po moim leczeniu w kraju nie powróce już do Togo. A tu wielka radość…, człowiek poraz kolejny doświadcza, że właśnie tu w Afryce jest jego dom i ludzie, którzy czekają.
Sokodé – lipiec 2002
W naszym ośrodku dwa razy w roku, w czerwcu i grudniu, prowadzimy sesje dla dzieci, które chętnie i dość licznie biorą udział w spotkaniach. W czerwcu było ich ponad siedemdziesięcioro. Zazwyczaj jedzenie jest bardzo skromne, zamiast mięsa - trochę małych suszonych rybek, na nic więcej po prostu nas nie stać. W niedzielę a zaczęliśmy już w piątek kupiliśmy mięso na obiad, a po obiedzie rozdaliśmy dzieciom słodycze. Była to naprawdę wielka uroczystość – prawdziwy Dzień Dziecka! Na zakończenie sesji każdy otrzymał jeszcze małą pamiątkę – maskotki i inne prezenty przesłane przez dzieci z Polski.Sokodé – wrzesień 2002Młoda kobieta po trzydziestce. Pierwsze dziecko. Okazało się, że ma grupę krwi minusową, ojciec dziecka zaś plusową. Aby uratować maleństwo potrzebna była szczepionka. Niestety dla młodych rodziców to ogromny wydatek - ok. 70 000 F CFA = ponad 100 Euro. Dziecko w łonie matki stopniowo zaczęło już tracić na wadze, gdyż ciąża się przeciagała. Na szczęście, dzięki szybkiej pomocy, wszystko zakończyło się dobrze. Chłopak Christian jest na świecie i nieźle już przybiera na wadze, tylko trochę za dużo płacze..... może prosi o nowe rodzeństwo???
Niekiedy nawet nie jesteśmy świadomi dobra, któreśmy wyświadczyli innym, dlatego to wszystko co świadczymy w ukryciu będzie szczególnie przynosiło owoc. Za wszelką pomoc wyrażam wdzięczność, zapewniając o modlitwie, co miesiąc odprawiana jest Msza św. w intencji wszystkich dobrodziejów, szczególnie tych działających w ukryciu..
Z pamiecią w modlitwie – ks Robert Dura FD
Sokodé/TOGO